niedziela, 19 sierpnia 2012

Rozdział 1.

'' Wyob­raźnia bez wie­dzy może stworzyć rzeczy piękne.
  Wie­dza bez wyob­raźni naj­wyżej doskonałe. ''

  Albert Einstein


KLAUS.

Dlaczego dałem się tak łatwo zmanipulować miłości? Przez wieki byłem obojętny na kobiece piękno, Katerina przecież zniszczyła każdą najmniejszą cząstkę mojej duszy, a mimo to znowu poczułem miłość... Tylko dlaczego Caroline nie chce mnie poznać? Tak wiele razy błagałem, prosiłem i choć było to idiotyczne, nie zaprzestałem. Gwałtownym ruchem wrzuciłem szkicownik przepełniony rysunkami, prosto w gorące języki ognia. Dławiły je jeden po drugim, zachłannie i łapczywie. Przez moment wpatrywałem się w gorący żywioł upijawszy spory łyk złocistej Whiskey. Musiałem wreszcie skończyć z tą kłamliwą szczęśliwością, bo zachowywałem się żałośnie. Gdzie się podział dawny ja?... Z zadumy wytrącił mnie Kol.
- Nie wierzę, że dalej obchodzi Cię ta dziewczyna!? - Rzucił ironicznie, po chwili rozsiadając się wygodnie na kanapie, zupełnie jakby był u siebie.
- Drzwi są od tego, by pukać idioto. - Z irytacją przerwałem, Kol był ostatnią osobą z którą chciałem rozmawiać. Najchętniej wbiłbym mu kołek na kolejne 100 lat.
- Czyżby wielkie ego Niklausa zostało shańbione? Nieprawdopodobne! - Powiedział wykrzywiając swoje usta w sarkastycznym uśmieszku, po czym parschnął śmiechem. Odkąd tylko pamiętam, Kol zawsze działał mi na nerwy, ale teraz zdecydowanie przesadził.
- Gdyby nie obecność matki, już dawno gniłbyś w trumnie! - Rzuciłem ostrzeżenie wpatrując się prosto w jego twarz, nasza walka na spojrzenia chwilę trwała.
- Więc może powinniśmy wyjść na zewnątrz i tam dokończyć tę dyskusję, prawda Rebekah? - Zmroził mnie wzrokiem, a w drzwiach stanęła moja kochana siostra.
- Daj spokój Kol, na nic ta cała dyskusja, zostaw nas samych. - Odepchnąwszy Kola ode mnie, podeszła do kominka i przykucnęła.
- Bekah? Po co to przedstawienie? Sam bym to załatwił. - Warknąłem, a na mojej twarzy wymalował się grymas gniewu. Czy ona ma mnie za jakiegoś idiote?
- Nie wątpie Nik, ale mam Ci coś do powiedzenia, a raczej do przekazania.
- Spotkałam dziś w Grillu Caroline Forbes, zapytała czy może dzisiaj do nas przyjść.
Nie wiedziałem dlaczego chciała się ze mną widzieć, ale ucieszyło mnie to. Kąciki ust mimowolnie uniosły się do góry. Upiłem kolejny łyk złotej cieczy i ukucnąłem obok mojej siostry, by dowiedzieć się nieco więcej.
- I? - Nalegałem żeby kontynuowała.
- A czego się spodziewasz Nik? Była dosyć poirytowana, ale nie chciała nic zdradzić. - Odpowiedziała rzucając ironicznym spojrzeniem, jak gdyby radowało ją to, że nie może mi powiedzieć nic więcej.
- Cóż, pewnie Damon i Stefan kazali ją wysłać z jakichś względów. - Dodałem udając brak zainteresowania, choć głęboko w środku nie mogłem się doczekać tego spotkania. Jaki cud sprawił, że moja słodka Caroline zechciała przyjść do mojego domu?
- Niklaus, tylko bądź ostrożny, Twoja impulsywność bardzo często przysparza Ci problemów. - Wyszeptała i zamknęła za sobą drzwi.

***

Minęły dwie bite godziny w oczekiwaniu na przyjście mojej słodkiej Caroline.
Gdybym był człowiekiem, ilość whiskey jaką dziś w siebie wlałem, mogłaby spowodować spore trudności w mowie i trzeźwym myśleniu. Ponownie rozsiadłem się na kanapie i starałem się zebrać myśli w jedną całość. Kilka słów wypowiedzianych przez blond wampirzycę, wciąż krążyły po moim umyśle.
Jak mogła myśleć, że wszystkie moje starania, to jedna wielka zabawa? - Westchnąłem do siebie, obracając szklankę w dłoni. Kilka kostek lodu stukających o siebie zawsze sprawiały, że bardziej się skupiałem.
Z rozmyśleń wyrwał mnie słodki głos dobiegający z zewnątrz. Natychmiast podniosłem się z kanapy i udałem szybkim krokiem do holu. Matka stała przed drzwiami i spoglądała na mnie jednym z tych dobrze znanych mi spojrzeń. Przekrzywiłem tylko głowę, nie wiedząc co zamierza zrobić. Podszedłem do drzwi, głos stawał się coraz to bardziej wyraźny, przełknąłem ślinę i otworzyłem drzwi.
- Kochanie obiecuję, że nie będziesz miał powodu, by być zazdrosnym. - Przed furtką stała moja kochana Caroline, obdarzając swoją hybryde namiętnym pocałunkiem. Nie mogłem przyglądać się tej scenie ze spokojem, zamknąłem nerwowo drzwi, nie mogąc uwierzyć, że ten chłopak miał czelność przyjść do mojego domu! Spojrzałem na matkę, ale ta tylko kiwnęła głową, jakby chciała mi zakomunikować, żebym nie reagował agresywnie. Nie mogłem jej zawieść, choć tak bardzo chciałem pozbawić życia tego chłystka! Postanowiłem jednak nie poddać się słabości i zareagować naturalnie.
- Caroline! Tyler! Jak miło was widzieć! - Blond wampirzyca wydawała się być wyraźnie zdziwiona moim zachowaniem, Tyler za to spoglądał raz na mnie raz na swoją dziewczynę z lekkim zażenowaniem. Czyżby nagle nie podobała im się moja postawa?
- Zapraszam! Tędy. - Przeszedłem obok nich, wskazując dłonią na salon. Obrzuciłem wampirzycę pytającym spojrzeniem, nie zareagowała tylko zasiadła na kanapie.
Przed rozpoczęciem rozmowy, użyłem pogrzebacza, by nieco oświetlić pomieszczenie. Następnie zasiadłem przed nimi na skórzanym czarnym fotelu i nalałem whiskey do dwóch szklanek stojących na stoliku przed nami.
- Proszę - Podałem mojej kochanej szklankę z trunkiem, ale w ogóle nie zareagowała tylko od razu uciekła spojrzeniem.
- Czemu zawdzięczam waszą wizytę? - Zapytałem z sarkazmem.
- Klaus... - Zaczęła. Mój wzrok od razu skierował się na jej piękne błękitne oczy.
- Zamierzamy wyjechać z Mystic Falls i chciałabym Ci jasno zakomunikować, że Tyler nie jest już pod Twoim urokiem i nie ważysz się nas zatrzymać, zrozumiałeś? - Skwitowała mnie agresywnym spojrzeniem. Co, miałem ot tak zgodzić się na pomysł z wyjazdem? Przecież ją stracę, stracę na zawsze... Pomyślałem wpatrując się nerwowo w dywan, czułem jak wszystko we mnie wariuje, powoli obmyślałem plan w jaki sposób mógłbym ją zatrzymać.
- Nie ma takiej możliwości, Tyler jest moim dziełem i podlega każdemu rozkazowi jaki wydam, przykro mi Caroline. - Odparłem, wiedziałem, że to ją zraniło, ale nie mogłem zareagować w inny sposób.
- Mówiłem Ci kochanie, że to nie ma sensu, chodźmy. - Powiedział Tyler.
- Nie! Nie będziemy wiecznie zależni od Niego, rozumiesz? Kocham Cię i nie chcę wciąż się ukrywać. - Odpowiedziała czule głaszcząc policzek Hybrydy. We mnie powoli wszystko się gotowało.
- Przykro mi droga Caroline, ale nie zmienię swojej decyzji.- Powtórzyłem.
- Dobrze! W takim razie rób co chcesz, a my i tak wyjeżdżamy! - Skwitowała, obrzucając mnie nienawistnym spojrzeniem, pociągnęła Tylera za rękaw chcąc wyjść, ale natychmiast  zatrzymałem chłopaka, musiałem zrobić to co podpowiadał mi instynkt. Nie było innego wyjścia, zresztą nawet jeśli... Nie potrafiłem się oprzeć tej przyjemności.
- Tyler, zapomnisz, że znałeś Caroline, że kochałeś i byłeś z nią. Zapomnisz również mnie i całą zgraję Salvatorów, znajdziesz sobie piękną dziewczynę w Denver, ułożysz życie i nigdy więcej nie pojawisz się w Mystic Falls, tym samym zostawiając nas w świętym spokoju. - Zauroczyłem hybrydę, zrobiłem to bez żadnych wyrzutów sumienia, spojrzałem ukradkiem na Caroline, wiła się na podłodze w płaczu. Ogarniała ją agonia. Tyler po chwili przybrał obojętny wyraz twarzy, lekko wykrzywiony w bólu. Spojrzał na Caroline, jak na obcą osobę. Zdał sobie sprawę, że nie wie gdzie się znajduje i tylko przeprosił udając się szybko do wyjścia, omijając szeroko swój były sens istnienia. Widok cierpiącej Forbes łamał mi serce na pół, przez tę chwile przelatywały mi miliony myśli, co dalej... Jak z tego wybrnąć, żeby znowu jej nie skrzywdzić. Ale na szczęście znalazł się ktoś, kto mi pomógł.
Moja matka zrobiła co uznała za słuszne. Nigdy nie pytała mnie o zdanie, nie pytała nikogo.
Może czasem Mikaela, ale rzadko.
Choć czyn jakiego dopuściła się matka, był wbrew jej woli, nie mogłem nic zrobić.
Drzwi były szczelnie zablokowane, a Kol i Rebekah powstrzymywali każdy mój ruch.
Słyszałem tylko zza drzwi jęki mojej kochanej małej Caroline i przybierające na sile słowa Esther.
__________________________________________________
No i obiecany pierwszy rozdział pojawił się z malutkim opóźnieniem, przepraszam.
Ale to ze względu na moją niestabilność łącza internetowego ;)
Jak się podoba?
• Co według Was stanie się z Caroline?
• Co zrobiła Esther?
• Czy Tyler przypomni sobie swoją ukochaną?

20 komentarzy:

  1. Fajny początek. Według mnie Tayler sobie kiedyś wszystko przypomni,a jeśli chodzi o Esther może wymaże z pamięci Caroline Taylera, możliwe też że nastawi ją przeciwko Klausowi. Sama nie wiem. Czekam NN.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za komentarz :)
      Co do Esther... Ani jedno ani drugie niestety, a może stety?;)

      Usuń
  2. Według mnie Caroline teraz troche inaczej spojrzy na Klausa przez ten czar. Coś czuje że Esther jest po jego stronie a może się mylę. Co do Tylera uważam że później sobie o niej przypomni. 1 rozdział bardzo mi się podoba jednak mam nadzieje że nie zapomnisz o Twoim drugim opowiadaniu " Pogódź się z tym ". Życzę dużo weny i czekam na kolejne rozdziały :)
    Paulina :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się, że przywędrowałaś tutaj do mnie :D
    Esther zrobi coś czego nawet Klaus się nie spodziewa..:D
    A co do ''Pogódź się z tym'' kolejny rozdział powinien pojawić się jutro/pojutrze ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo dobry początek:) Osobiście nie znoszę Esther i spodziewam się po niej wszystkiego co najgorsze. Mam nadzieję, że się mylę.
    Pozdrawiam Patty

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje Patrycjo! co do Esther, to zależy jak na to spojrzeć ;) Ale to co uczyni, będzie miało ogromny wpływ na całe opowiadanie :)

      Usuń
  5. Świetnie się zaczyna. Mam nadzieję, że Tyler zapomni na zawsze o Caroline. Nie lubię go! Fajnie że w twoim opowiadaniu gości Esther. Czekam na kolejny rozdział. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuje że poświęciłaś chwilę na przeczytanie mojego opowiadania :) Też lubię postać Ether i mogę Ci obiecać, że na pewno zagości na dłużej niż kilka rozdziałów, odgrywa bardzo ważną rolę w początkowych rozdziałach. ;)
    Też mam taką nadzieje!:D Żeby tak było też w serialu to byłabym w 7 niebie... :bujawobłokach:

    OdpowiedzUsuń
  7. Początek jak dla mnie jest świetny. Uwielbiam Esther jak i również Klausa. Myślę, że jego matka wpłynie jakoś na Caroline, zmieni obraz na świat a Tyler, mam nadzieję przypomni sobie o Caroline jak i Klausie oraz jego rodzinie o ile sam Klaus zechce tak zrobić. Strasznie podoba mi się twój szablon i zastanawia mnie to jak połączyłaś Klausa z Caroline w nagłówku. To jakaś manipulacja?
    Dodaję twój blog do linków na destiny-of-souls.blogspot.com. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak to jest manipulacja :)
    W rzeczywistości wycięam glowe Caroline i umiescilam na zdjeciu gdzie Joseph byl z jakas modelka, bodajze w Cosmopolitanie.
    Ciesze sie, ze rozdzial przypadl Ci do gustu i mam nadzieje, ze nie zawiode Cie nastepnym ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Twój blog został dodany do Spisu. Przypominam jednak o dodaniu Spisu do linków. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Wydaje mi się, że na pierwotnym zdjęciu była Emily Vancamp, czyli jego dziewczyna:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rose Popee(jak masz na imię?) nie mam pojęcia, ale ta modelka wygląda trochę inaczej niż Emily ;)
      Zobacz sobie: http://www.joseph-morgan.net/gallery/displayimage.php?album=174&pos=1
      Wydaje mi się, że to była zwykła reklama odzieży ;) ale może się mylę.

      Usuń
    2. Mam na imię Ola:)
      Być może masz rację.
      Ale szkoda, że Joseph już z nią nie jest, bo bardzo ją polubiłam dzięki 'Revenge':)

      Usuń
  11. Po za tym Joseph już nie spotyka się z Emily. Rozstali się w październiku, jeśli dobrze pamiętam.

    OdpowiedzUsuń
  12. Hm ... powiem szczerze , że czytając opis spodziewałam się czegoś więcej ... Całkiem fajne opowiadanie ale jest z nim problem taki sam jak z innymi . Zmieniacie Klausa i to bardzo . On jest bezwzględny i nie zbiera mu się tak bardzo na czułostki ... uważam , że robicie z niego tego dobrego ... Ze względu na to nie mogę kontynuować czytania twojego bloga przykro mi ale życzę powodzenia .

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetny! Szkoda mi tylko Caroline :c. Ale też bym tak postąpiła na twoim miejscu ;) zapraszam do komentowania, obserwowania, i oczywiście do czytania! this-kind-of-love-never-dies.blogspot.com :)

    OdpowiedzUsuń

c z y t a j ą

liczby